W ostatnim
czasie dotarły do mnie dwie nowe paletki. Miłość do palet cieni do powiek
rozpaliła we mnie Naked UD. Teraz dołączyła do niej siostra z Urban Decay Smoked
i paleta Stila In The Light. Obie palety zamawiałam przez internet.
Smoked z hqhair.com gdzie bez zniżek kosztuje 35 funtów, a Stila z urbanoutfittes.co.uk (25 funtów).
Nie obyło się bez problemów, bo Stila przybyła do mnie częściowo pokruszona,
jednak sklep natychmiast przysłał mi nową, a starą mogłam sobie zatrzymać
(brawo za profesjonalną obsługę klienta). Bohaterem dzisiejszej recenzji będzie
Smoked. O Stili innym razem :)
Opakowanie
jest usztywnione, pokryte czarnym błyszczącym materiałem, zapinane na suwak. W
środku znajdziemy dość duże lusterko. Paleta zawiera 10 cieni, po 0,8g każdy, czarną, pełnowymiarową kredkę Perversion 24/7 Glide-on eye pencil, kultową
mini bazę pod cienie oraz małą książeczkę.
freestyle - matowy, dość jasna kawa z mlekiem
backdoor - matowy, brąz
barlust - satynowy, brąz
rockstar - satynowy, fiolet
loaded - satynowy, zieleń
Zanim przejdę do oceny palety muszę wspomnieć, że Naked uwielbiam (Naked 2
nie znam). Smoked pokochałam miłością równie wielką. Cienie są wspaniale
napigmantowane o miękkiej, kremowej fakturze (imo bardzo podobnej do Naked). Dają
satynowe wykończenie i blendują się bez najmniejszych problemów. Trwałość również bez
zarzutu – na bazie UD cały dzień, do zmycia. Wytrzymały bez szwanku nawet popołudniową
drzemkę ;) Kredka daje bardzo głęboką, smolistą czerń. Jest miękka, więc łatwo
się rozciera, lecz może się lekko rozmazywać. Czy warto? Według mnie,
zdecydowanie tak. Za pomocą cieni i kredki możemy wyczarować piękne, wieczorowe
smoky, ale także makijaż dzienny. Kolory pasują do siebie i ładnie się
przenikają nałożone na powiekę.