czwartek, 1 listopada 2012

Yankee Candle czyli nowe uzależnienie.




Yankee candle poznałam już kilka lat temu, lecz nie wzbudziły we mnie wtedy zainteresowania. Być może miał na to wpływ wybór zapachu. Miałam wówczas truskawkowy wosk, który pachniał bardzo plastikowo i wywoływał u mnie ból głowy. Przez jakiś czas YC było poza obszarem mojego zainteresowania, aż do zimy 2011. Zupełnie przypadkiem trafiłam na świąteczne zapachy wosków YC w Piotrze i Pawle i postanowiłam dać im jeszcze jedną szansę. Obecnie moja kolekcja obejmuje dwie świece, średnie tumblery o zapachu Fluffy Towels i Mandarin Cranberry oraz następujące woski:
early sunrise
white christmas
welcome christmas
pink sands
garden sweat pea
clean cotton
french vanilla
midsummers night
kitchen spice
cranberry chutney
camomile tea
soft blanket

Woski różnią się od siebie intensywnością w zależności od zapachu, ale regułą jest, że pachną intensywniej niż świece. Świece za to bardziej podobają mi się wizualnie (szczególnie te z dwoma knotami). Obecnie YC możemy kupić w kilku sklepach internetowych i stacjonarnych w większych miastach. Możemy ich także poszukiwać w Piotrze i Pawle. Moje świece zamówiłam na zapachdomu.pl . Świece to niemały wydatek, więc warto polować na nie na comiesięcznych promocjach -25% na dwa wybrane zapachy oraz buy one get one 50% off (promocja dotyczy świecy w dużym słoju). Dodam, że w listopadzie w promocji -25% są świece i woski Spiced Orange i Christmas Cupcake (poluję na obie w postaci średnich tumblerów) oraz Christmas Eve w promocji BOGO.
Moim zdecydowanym faworytem jest obecnie Fluffy Towels oraz Pink Sands. FT to dla mnie zapach świeżo wypranej i wyprasowanej pościeli. Pachnie czystością i nie jest drażniący. Lubię odpalać go w sobotnie przedpołudnia. Pink Sands to kobiecy, słodki zapach. Delikatnie kwiatowy, odrobinę landrynkowy. Marzy mi się świeca (będzie w promocji BOGO w czerwcu).
Chciałabym jeszcze pokazać mój kominek do wosków. Jest prosty, biały i był tani (kupiłam w Intermarche). Spełnia swoją funkcję bardzo dobrze :)



środa, 31 października 2012

Urban Decay Smoked




W ostatnim czasie dotarły do mnie dwie nowe paletki. Miłość do palet cieni do powiek rozpaliła we mnie Naked UD. Teraz dołączyła do niej siostra z Urban Decay Smoked i paleta Stila In The Light. Obie palety zamawiałam przez internet. Smoked z hqhair.com gdzie bez zniżek kosztuje 35 funtów, a Stila z urbanoutfittes.co.uk (25 funtów). Nie obyło się bez problemów, bo Stila przybyła do mnie częściowo pokruszona, jednak sklep natychmiast przysłał mi nową, a starą mogłam sobie zatrzymać (brawo za profesjonalną obsługę klienta). Bohaterem dzisiejszej recenzji będzie Smoked. O Stili innym razem :)




Opakowanie jest usztywnione, pokryte czarnym błyszczącym materiałem, zapinane na suwak. W środku znajdziemy dość duże lusterko. Paleta zawiera 10 cieni, po 0,8g każdy, czarną, pełnowymiarową kredkę Perversion 24/7 Glide-on eye pencil, kultową mini bazę pod cienie oraz małą książeczkę. 




kinky - matowy jasny, cielisty beż
freestyle - matowy, dość jasna kawa z mlekiem
mushroom - satynowy, taupe


backdoor - matowy, brąz
blackout - matowy, czarny


barlust - satynowy, brąz
rockstar - satynowy, fiolet
evidence - satynowy, niebieski


loaded - satynowy, zieleń
asphalt - satynowy, ciemny szary


Zanim przejdę do oceny palety muszę wspomnieć, że Naked uwielbiam (Naked 2 nie znam). Smoked pokochałam miłością równie wielką. Cienie są wspaniale napigmantowane o miękkiej, kremowej fakturze (imo bardzo podobnej do Naked). Dają satynowe wykończenie i blendują się bez najmniejszych problemów. Trwałość również bez zarzutu – na bazie UD cały dzień, do zmycia. Wytrzymały bez szwanku nawet popołudniową drzemkę ;) Kredka daje bardzo głęboką, smolistą czerń. Jest miękka, więc łatwo się rozciera, lecz może się lekko rozmazywać. Czy warto? Według mnie, zdecydowanie tak. Za pomocą cieni i kredki możemy wyczarować piękne, wieczorowe smoky, ale także makijaż dzienny. Kolory pasują do siebie i ładnie się przenikają nałożone na powiekę.

poniedziałek, 21 maja 2012

Sampar Sun in a Kit i efekty, a raczej ich brak

Mała aktualizacja odnośnie kremu i balsamu Sampar 3 day weekend z zestawu Sun in a Kit. Istotnie jest to kit. Używam go już codziennie od 1,5 tygodnia (w desperacji nawet dwa razy dziennie) i jakichkolwiek efektów brak. Doprawdy, obietnice producenta to jakiś żart. Krem nie brązuje nic a nic. Byłam i jestem jednakowo blada. Zero różnicy. Nawilżenia ani innych efektów upiększających również nie zauważyłam. Jedyny plus to przyjemna, lekko silikonowa konsystencja i ładny, kwiatowy zapach. Zestaw kosztuje niemało i uważam, że są to pieniądze wyrzucone w błoto. Marce Sampar już podziękuję.

niedziela, 20 maja 2012

Ray-Ban Wayfarer 2140 - jak rozpoznać oryginał?




Po dwóch latach wzdychania wreszcie zdecydowałam się na zakup okularów Ray-Ban. Wybrałam klasyczny model Wayfarer 2140 w rozmiarze 50mm, w kolorze 901 (czarne oprawki, zielone szkła). Pod uwagę brałam także model 4105 (składane), ale może następnym razem ;) Wayfarer dostępne są w trzech rozmiarach - 47mm, 50mm i 54mm. Przed kupnem miałam okazję przymierzyć wszystkie trzy. 47mm są naprawdę małe. Będą odpowiednie dla bardzo drobnej twarzy. Rozmiar 54mm to dobry wybór jeśli szukasz modelu oversized i nie masz drobnej twarzy. Dla mnie były zdecydowanie za duże (i za szerokie), wyglądałam karykaturalnie. Poszukiwania najbardziej korzystnej cenowo oferty trwały długo. Całkowicie odrzuciłam oferty na allegro, gdzie niestety roi się od podróbek. Ostatecznie zdecydowałam się na zakup w sklepie optiko.pl. Zapłaciłam 379zł + przesyłka. Okulary zamawiałam rano, zostały wysłane jeszcze tego samego dnia.

Jak rozpoznać oryginał?
  • Zwróć uwagę na wykonanie. Jeśli widzisz jakieś niedociągnięcia to pierwszy znak, że coś jest nie tak. 
  • Okulary zapakowane są w srebrny kartonik z biała naklejką na której znajdziesz kod, numer modelu, rozmiar, kod kreskowy. Do okularów powinna być dołączona szara ściereczka z logiem Ray-Ban i mała książeczka z przeglądem kultowych modeli.



 
 
  • Etui może być różne. Spotykane są zarówno czarne jak i brązowe i podobno nie ma reguły do jakiego modelu przypisane jest jakie. Ja mam akurat brązowe. Pamiętaj, że wykonanie etui mówi wiele. W oryginalnym skóra nie jest gładka. Na zatrzasku widnieje napis Ray-Ban, a z lewej strony czarny znaczek. Etui wyłożone jest czarnym materiałem podobnym do weluru, usztywniane z przodu a w środku posiada małą przegródkę, w którą wpasowują się okulary.











  • Szkła w modelu 2140 są zawsze ustawione pod kątem. Widać to na zdjęciu. Jeżeli twoje okulary są proste znaczy to, że masz podróbki. Jedyne modele, które mają prosto ustawione szkła to 4105 folding i New Wayfarer.
 
  • Zawiasy są metalowe i porządnie wykonane.
 
  • Na prawym zauszniku widnieje napis WAYFARER Hand Made in Italy K CE
 
  • Na lewym zauszniku RB2140 (model) 901 (kolor) 50[]22 (rozmiar) 3N
 
  • Na prawym szkle biały napis Ray-Ban oraz złoto-czarna naklejka.
  • Na lewym szkle wygrawerowane od wewnątrz literki RB
 
  • Przez cały zausznik przechodzi metalowy szkielet (widać to po zgięciu zausznika).




Mam nadzieję, że ten post pomoże Wam ustrzec się przed podróbką. Ja jestem bardzo zadowolona z zakupu. Okulary świetnie leżą, nie czuć ich na nosie, nie uwierają. Komfort noszenia jest bardzo wysoki. Już planuję kupno innego modelu ;)

sobota, 12 maja 2012

Małe kosmetyczne zakupy - Sampar, Lauder, Korres, Rimmel, Maybelline

Ostatni tydzień obfitował w kosmetyczne zakupy. Zdecydowanie muszę przestać przeglądać urodowe fora i oglądać filmiki na youtube, bo za dużo mnie kusi ;) Poniżej owego kuszenia efekty ;)

Zestaw Sampar Sun in a Kit. Produkt ciekawostka. Skusiła mnie wizja opalonej skóry pełnej blasku jak po powrocie z wakacji ;p Producent obiecuje uzyskanie delikatnej opalenizny, bez zastosowania substancji samoopalających i udziału słońca. Pod wpływem substancji aktywnych, nasza skóra ma być pobudzona do produkcji melaniny. Cuda jakieś. W skład zestawu (kupiony w Sephorze, 159zł) wchodzi krem do twarzy 3 Day Weekend 50ml i balsam 3 Day Weekend Body do ciała 120ml. Krem ma żelową, konsystencję i bardzo przyjemny zapach. Stosuję od trzech dni. Na razie efektów nie zarejestrowałam.
Sampar Sun in a Kit

Mini zakupy w Rossmanie. Pomadka Rimmel Hydra Renew w kolorze Nude Delight (nr 700). Bardzo przypadła mi do gustu. Ma kremową konsystencję i ładny kolor, który pasuje do mojej jasnej karnacji. Opakowanie też cieszy oko. Porządna jakość za przystępną cenę.
Zakupiłam też tusz Maybelline Colossal Volum'. Dobry tusz ale trochę się rozmazuje, więc będę szukała dalej tego jedynego.


Rimmel Hydra Renew Nude Delight 700
Ostatnia porcja to zakupy na strawberrynet. Zakupiłam trio masełek do ust Korres w kolorze Pomegranate, Wild Rose i Jasmin Na razie testowałam tylko Pomegranate i jestem zadowolona z zakupu. Ładnie pachnie, zmiękcza usta i nadaje ładny różowy kolor. Nie jest to intensywna pielęgnacja, ale od tego mam Carmex. Ostatnim zakupem jest sypki puder mineralny Estee Lauder Double Wear Mineral Rich Loose Powder Makeup w kolorze 2.0. Kupiony w śmiesznej cenie 61zł. Z tego co zauważyłam jest dostępny tylko w USA. Planuję napisać osobny post na temat tego pudru.

niedziela, 4 marca 2012

Nars blushes - Deep throat, Madly, Desire

Dzisiaj chciałabym zaprezentować Wam moją małą kolekcję róży Nars. Aktualnie posiadam trzy kolory - Deep throat, Madly i Desire. Wszystkie charakteryzują się wysoką jakością, ponadprzeciętną trwałością i wspaniałym napigmentowaniem. Jednym słowem są to najlepsze jakościowo róże jakie znam. Jedyną wadą jaką dostrzegam jest to, że są bardzo miękkie, więc trzeba nakładać je lekką ręką   i delikatnie nabierać pędzlem, żeby nie przesadzić.

Kilka słów o kolorach:
Deep throat (ech, co za nazwa ;) ) - różowo-brzoskwiniowy róż ze złotym shimmerem. Uwielbiam ten kolor i używam go bardzo często. Świetnie pasuje do smoky eyes. Na zdjęciu wyszedł zbyt różowo. W rzeczywistości jest bardziej brzoskwiniowy.
Nars deep throat

 Madly - Nars opisuje ten kolor jako seashell pink. Według mnie to jasny brąz z odrobiną różu        
z delikatnym srebrnym shimmerem. Stonowany, naturalny i bardzo uniwersalny. Mój hit z kategorii "neutral blush".
Nars Madly
Desire - Jest to matowy, chłodny, noonowy różowy. W opakowaniu wygląda dość przerażająco,
ale nałożony delikatnie daje efekt naturalnego rumieńca i ożywia twarz. Najlepiej komponuje się
ze stonowaną resztą makijażu.
Nars Desire
Porównanie wszystkich trzech (ostatnie zdjęcie najwierniej oddaje kolory):



soulie   

czwartek, 1 marca 2012

Glossybox marzec 2012

Nareszcie jest! Marcowy glossybox! Oczekiwania miałam duże i na szczęście się nie rozczarowałam. Co możemy znaleźć pierwszym pudełku?

  1. Marc Jacobs, Daisy Eau So Fresh, 4ml
  2. Lierac, krem do cery odwodnionej Hydra-Chrono+ - 15 ml
  3. Masaki Matsushima, perfumowany balsam do ciała Masaki Cherry - 50 ml
  4. Nuxe, olejek Huile Prodigieuse - 10 ml
  5. Rene Furterer, Okara Protector Color szampon - 50 ml




Olejek Nuxe znam i lubię, z resztą produktów nie miałam do czynienia i nie mogę się doczekać testów. Mam nadzieję, że Glossybox utrzyma poziom i pudełka w kolejnych miesiącach będą miały równie ciekawą zawartość. Chętnie zobaczyłabym w pudełku coś z kolorówki lub mini lakier do paznokci :)
soulie

sobota, 25 lutego 2012

BANDI krem z kwasem migdałowym

Przyznam, że o istnieniu firmy Bandi dowiedziałam się przypadkiem, gdy na jednym z forów przeczytałam o promocji, jaką firma organizowała przy okazji wprowadzenia na rynek nowego produktu. Przy zakupie peelingu morskiego do szyi i dekoltu (40zł) w sklepie internetowym firmy, gratis otrzymywało się krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami (o wartości 64zł). Szybko przejrzałam opinie w internecie (bardzo pozytywne) na temat kremu i założyłam zamówienie. Produkty przyszły po dwóch dniach, dobrze zapakowane i dostałam gratis kilka próbek. Krem stosuję już prawie dwa tygodnie i jestem zachwycona!
Peeling morski i krem z kwasem migdałowym Bandi

Krem sprzedawany jest w plastikowym opakowaniu z higieniczną pompką. Ma lekką konsystencję i delikatny zapach. Substancje aktywne to kwas migdałowy, glukonolakton oraz kwas laktobionowy. Szukałam kremu, który nawilży moją skórę i jednocześnie poprawi koloryt i nada blasku poszarzałej po zimie cerze. Krem ma właściwości złuszczające. Po nałożeniu skóra jest odrobinę zaczerwieniona, ale efekt złuszczania jest delikatny (przystosowany do codziennego używania). Po dwóch tygodniach zauważyłam, że moja skóra nie jest już przesuszona, jest miękka, jędrna, ma ładniejszy kolor i wygląda zdrowo. Dawno już żaden produkt pielęgnacyjny nie wywołał u mnie takiego zachwytu ;) Właśnie tego potrzebowała moja skóra :)
Peeling morski wypróbowałam na razie raz. Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne ale o pełniejszą recenzję pokuszę się po dłuższym używaniu.

Nie jestem w żaden sposób związana z firmą Bandi. Kosmetyki kupiłam za własne pieniądze.

Garnier BB cream Beauty Balm Perfector

 
Garnier BB krem 02 light



W polskich sklepach pojawiła się nowość - BB cream od Garniera. Bardzo ucieszyła mnie ta kosmetyczna nowinka i gdy zobaczyłam, że krem pojawił się w Rossmannie skusiłam się na zakup. Bez promocji BB krem kosztuje 19,90zł, więc cena nie jest wygórowana. Produkt znajduje się w praktycznej plastikowej tubce o pojemności 50ml. Z BB kremami miałam już wcześniej do czynienia ( a konkretnie z firmą Misha), ale nie zachwyciły mnie ze względu na swój sino-różowy odcień.
Co obiecuje producent:
  • nawilżenie 24h
  • wyrównanie kolorytu
  • ukrycie niedoskonałości
  • rozświetlenie 
  • ochronę UVA/UVB (SPF 15)
Krem dostępny jest w dwóch kolorach. Wybrałam ten przeznaczony do cery jasnej i muszę stwierdzić, że jasny raczej nie jest i dla bardzo bladolicych na pewno będzie za ciemny. Na zdjęciach porównałam BB Garniera z BB Missha w kolorze 21 light beige.

BB krem Garnier odcień 02 cera jasna

Od lewej BB cream Missha 21 light beige i BB krem Garner 02 cera jasna

 Konsystencja kremu jest treściwa, ale rozprowadza się dobrze. Po nałożeniu krem pozostawia uczucie nawilżenia i daje efekt wypoczętej twarzy bez efektu maski. Efekt zbliżony bardziej do kremów koloryzujących niż do podkładu. Mam cerę suchą i BB wchłania się długo, pozostawiając lekko tłustą warstwę na twarzy. Trwałość niska. Krem nie wytrzymuje 8 godzinnego dnia pracy i znika z twarzy po kilku godzinach (nie używałam pudru). Według mnie kryje bardzo słabo. Owszem, ujednolica koloryt ale niedoskonałości nie zamaskuje. Czy polecam? Tak, jeśli chcesz uzyskać efekt make up no make up, masz suchą skórę bez potrzeby większego krycia. Nie, jeśli masz skórę ze skłonnością do świecenia się, oczekujesz trwałego makijażu, który przetrwa cały dzień i ukryje niedoskonałości skóry. Myślę, że u mnie BB sprawdzi się najlepiej w ciepłe dni, kiedy nie lubię nakładać ciężkich podkładów. Na razie wyląduje w szufladzie i poczeka na swoją kolej ;)

niedziela, 12 lutego 2012

Essie



Tak, jestem lakieromaniaczką ;) Lakieromaniaczką, która bardzo lubi Essie. Swoją przygodę z tą marką zaczęłam około półtora roku temu i od tej pory wzbogaciłam się o 8 lakierów. Lubię to, że mają wąskie pędzelki, co jest wygodne dla osób z małą płytką paznokcia. W mojej małej kolekcji znajdują się głównie kremy (i to wykończenie lubię najbardziej). Mój ulubiony kolor to Topless & Barefoot (idealny nude) oraz Chinchilly (idealny "błotny" ;) ). Większość z nich nakłada się dobrze, ale do efektu jaki mi się podoba, potrzebuję co najmniej dwóch warstw (a najlepiej trzech). Jedyna czarna owca w mojej rodzinie essików to Haute as Hello - neonowy morelowy. Urzekł mnie kolor (świetny na lato), ale aplikacja to koszmar. Smuży się i wysycha do matu, więc topcoat jest niezbędny (nie lubię matu w lakierach). Wybaczam jednak Essie tę wpadkę i nadal pozostanę fanką ich lakierów ;)


Od lewej: Kisses & Bises, Topless & Barefoot, Sand Tropez, Chinchilly

Od lewej: Coat Azure, Haute as Hello, Nice is Nice, French Affair
 
soulie

początek :)

Z zamiarem założenia bloga nosiłam się już od dawna, ale dopiero teraz postanowiłam utworzyć miejsce, w którym będę mogła pisać na tematy związane z urodą i modą. Chciałabym, żeby blog ten był nie tylko okazją dla mnie do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami, ale również źródłem inspiracji dla innych.
Chociaż blogów o podobnej tematyce jest wiele, mam nadzieję, że ja również odnajdę swoje miejsce w sieci.
soulie